Dobry wieczór! ja już po pracy i nie wiem co wieczorem robić prócz napisania posta o poduszkach. Mam tyle zaczętych prac, że nie wyrabiam się czasowo. Doba dla mnie powinna trwać co najmniej 48h. albo i dłużej.
Dziś pokażę Wam lawendowe poduchy, które uszyłam a lawendę wyhaftowałam ręcznie hafem owijkowym. Trochę miałam z nimi problemów i mnie wykończyły. A to dlatego iż chciałam je szybko skończyć pewnego dnia rano i zanieść do sklepu-galerii, gdzie oddaje swoje rzeczy. Zaczęłam o 7ej by nie tracić czasu (miałam wtedy wolne od pracy zawodowej) po jakimś czasie okazało się że źle przyszyłam plecy, więc sprułam. Haftując kwiaty lawendy skończyła mi się mulina fioletowa i akurat nie miałam w zapasie ani tego odcieniu ani podobnego, więc co? - na rower i do pasmanterii. Wróciłam, dokończyłam i haft i zadowolona wyprałam poduchy ale chciałam ulepszyć i na koniec mocno je poczęstowałam parą- patrzę - załamka, fioletowy materiał zafarbował. Wymiękłam bo była już godzina 19, musiałam spruć znów plecy (bo one były zafarbowane i przyszyć nowe) ale ja do szycia a maszyna padła ..... miałam chęć wziąć te poduszki i wywalić przez okno jak najdalej. O godzinie 21 skończyłam oliwienie itp maszyny i dałam na luz. Nowe plecy przyszyłam na drugi dzień. I oczywiście okazało się że plecy maja inny odcień. Ale już miałam to gdzieś. Chciałam szybko a robiłam dwa dni. wrrr
Dobranoc - pchły na noc, karaluchy pod poduchy :)
Co nagle to po diable- mówi nasze przysłowie. A poduchy wyszły przepiękne, warte całego poświęconego czasu :)
OdpowiedzUsuńPoduchy wyglądają przepięknie, gdybyś nie opisała swoich perypetii z pewnością nikt nie domyśliłby się, że aż tyle "krwi ci napsuły". W każdym razie wyglądają bosko! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhahahaha, macie rację dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńWarte każdego nerwu i złości, bo wyszły pięknie:)
OdpowiedzUsuńWyglądają super, nie domyśliłabym się ich historii :)
OdpowiedzUsuń____________________________
Pozdrawiam serdecznie, Ada!
http://hafciarkablog.blogspot.com/
Gdybym nie przeczytała ile nerwów Cię kosztowały te poduszki nigdy bym się nie domyśliła bo wyglądają przepięknie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPoduchy śliczne!!!!
OdpowiedzUsuńp.s.też tak czasem mam, że jak chcę przyspieszyć to idzie w drugą stronę ;)
Piękne poduchy, to nic efekt wart tego w każdym calu! pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńJednak ad extremum wspaniale sobie ze wszystkim poradziłaś i poduchy wyglądają świetnie :) Mnie podobne perypetie spotykają, kiedy robię coś w niedzielę :)))
OdpowiedzUsuńCudowne! Haft delikatny,idealny. Jestem pod ogromnym wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńFajne są, a to najważniejsze:-)
OdpowiedzUsuńPoduchy śliczne, chociaż przeszłaś z nimi horror.
OdpowiedzUsuńJak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy;)Mimo trudów jakie przeszłaś haft jak i całe poduchy prezentują się wspaniale!
OdpowiedzUsuńświetne muszę podpatrzeć i naumieć się tej techniki:)
OdpowiedzUsuńExtra !!!
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy zachwyca.
OdpowiedzUsuń