wtorek, 16 sierpnia 2016

PODUCHY LAWENDOWE (haft owijkowy-bulionowy) 100% handmade

Dobry wieczór! ja już po pracy i nie wiem co wieczorem robić prócz napisania posta o poduszkach. Mam tyle zaczętych prac, że nie wyrabiam się czasowo. Doba dla mnie powinna trwać co najmniej 48h. albo i dłużej.
Dziś pokażę Wam lawendowe poduchy, które uszyłam a lawendę wyhaftowałam ręcznie hafem owijkowym. Trochę miałam z nimi problemów i mnie wykończyły. A to dlatego iż chciałam je szybko skończyć pewnego dnia rano i zanieść do sklepu-galerii, gdzie oddaje swoje rzeczy. Zaczęłam o 7ej by nie tracić czasu (miałam wtedy wolne od pracy zawodowej) po jakimś czasie okazało się że źle przyszyłam plecy, więc sprułam. Haftując kwiaty lawendy skończyła mi się mulina fioletowa i akurat nie miałam w zapasie ani tego odcieniu ani podobnego, więc co? - na rower i do pasmanterii. Wróciłam, dokończyłam i haft i zadowolona wyprałam poduchy ale chciałam ulepszyć i na koniec mocno je poczęstowałam parą- patrzę - załamka, fioletowy materiał zafarbował.  Wymiękłam bo była już godzina 19, musiałam spruć znów plecy (bo one były zafarbowane i przyszyć nowe) ale ja do szycia a maszyna padła ..... miałam chęć wziąć te poduszki i wywalić przez okno jak najdalej. O godzinie 21 skończyłam oliwienie itp maszyny i dałam na luz. Nowe plecy przyszyłam na drugi dzień. I oczywiście okazało się że plecy maja inny odcień. Ale już miałam to gdzieś. Chciałam szybko a robiłam dwa dni. wrrr 




Dobranoc - pchły na noc, karaluchy pod poduchy :)

16 komentarzy:

  1. Co nagle to po diable- mówi nasze przysłowie. A poduchy wyszły przepiękne, warte całego poświęconego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poduchy wyglądają przepięknie, gdybyś nie opisała swoich perypetii z pewnością nikt nie domyśliłby się, że aż tyle "krwi ci napsuły". W każdym razie wyglądają bosko! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaha, macie rację dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Warte każdego nerwu i złości, bo wyszły pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają super, nie domyśliłabym się ich historii :)
    ____________________________
    Pozdrawiam serdecznie, Ada!
    http://hafciarkablog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym nie przeczytała ile nerwów Cię kosztowały te poduszki nigdy bym się nie domyśliła bo wyglądają przepięknie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Poduchy śliczne!!!!
    p.s.też tak czasem mam, że jak chcę przyspieszyć to idzie w drugą stronę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne poduchy, to nic efekt wart tego w każdym calu! pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednak ad extremum wspaniale sobie ze wszystkim poradziłaś i poduchy wyglądają świetnie :) Mnie podobne perypetie spotykają, kiedy robię coś w niedzielę :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne! Haft delikatny,idealny. Jestem pod ogromnym wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne są, a to najważniejsze:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Poduchy śliczne, chociaż przeszłaś z nimi horror.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy;)Mimo trudów jakie przeszłaś haft jak i całe poduchy prezentują się wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne muszę podpatrzeć i naumieć się tej techniki:)

    OdpowiedzUsuń